czwartek, 2 lipca 2015

Kolejna część

Ze specjalną dedykacją dla wszystkich, którzy czekali na tę część. Zachęcam do komentowania:

Tego dnia ulice Wrocławia patrolowali między innymi aspirant Mikołaj Białach i posterunkowa Aleksandra Wysocka. Było pochmurnie i mglisto, taka aura z pewnością mogła sprzyjać agresji czy próbom samobójczym. Opatuleni w ciepłe polary policjanci mieli nadzieję, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Zwłaszcza dowódcy zależało aby ten dzień był w miarę spokojny i szybko się skończył...
 - A co tak rano się uśmiechnąłeś jak ten sms dostałeś? Potem goniliśmy tego gościa i zapomniałam cię zapytać.
- Dominika dzisiaj pierwszy pas na zajęciach z karate dostaje. Mam nadzieję, że wyrobimy się do wieczora, bo teraz to jeszcze mi się może dostać za nieobecność - zażartował Mikołaj, jednak słychać było, że jest dumny.
- Noo, to teraz będziesz musiał się przy córce trzymać na baczności - uśmiechnęła się Ola.
- Może powinienem dyżurnego poprosić, żeby jakiś oddział antyterrorystów był stale w tej w gotowości - odparł i parsknęli śmiechem. Rozmowę przerwał głos oficera dyżurnego:
- 05 zgłoś do 00
- 05 zgłaszam się - zareagował Mikołaj.
- 05 udaj się na ulicę Grabowską pięć przez cztery, pierwsze piętro. Mamy zgłoszenie, że nijaki Adrian Rybacki jest prześladowany przez sąsiadów po opuszczeniu zakładu karnego, dziś wybito mu szybę.
- Słuchaj, a wiadomo za co facet siedział?
- Trzy lata za średnie uszkodzenie ciała. Odsiedział całość.
- Przyjąłem, jedziemy, bez odbioru.
Po kilku minutach radiowóz zatrzymał się pod niepozornym blokiem - zniszczona elewacja, wulgaryzmy wypisane spreyem - osoba, która chciała "ozdobić" tą kamienicę raczej nie pałała szczerą sympatią do policji. Mikołaj spojrzał uważnie w górę, ale nie mógł dostrzec żadnej wybitej szyby. Obeszli budynek, w końcu dostrzegli nie w pełni pustą ramę. Nadal pozostawały tam kawałki szkła co w połączeniu z niezbyt atrakcyjnym podwórkiem odstraszało.Niekoszona, pełna psich odchodów trawa, butelki po alkoholu za ledwo trzymającym się płotem przy małej przybudówce z tyłu...Chcąc nie chcąc ruszyli do mieszkania, gdzie potrzebna była interwencja. Mikołaj zawsze przy takich sprawach zachowywał szczególną ostrożność - domniemanie niewinności swoją drogą, a doświadczenie czym innym. Zdarzało się, że przestępcy zwracali się do policji o pomoc - czasem naprawdę byli ofiarami, ale zdarzało się, że chcieli dokonać zemsty lub mieli swój ukryty powód dla którego dzwonili pod numer 997. Po dotarciu do lokalu numer cztery otworzył im zupełnie niepozorny człowiek. Czarnowłosy, brodaty mężczyzna w dżinsach i czarnej bluzie z jakimiś mitologicznymi stworzeniami. Niczym się nie wyróżniał, sprawiał zupełnie niepozorne wrażenie:
- Dzień Dobry, aspirant Białach, posterunkowa Wysocka. - Mikołaj przedstawił siebie i koleżankę wchodząc głębiej. Zgłaszający odsunął się dając gościom niewerbalne zaproszenie. Przedpokój wyglądał normalnie - kilka kurtek na wieszakach, pokażna kolekcja gumowców, jakiś stary rower - ogólnie graciarnia, ale w miarę poukładana o ile te słowa można połączyć. Także pokój główny prezentował się zwyczajnie - po lewej stronie nieco zniszczone meble, ale bez kurzu, po przekątnej naprzeciw małe łóżko tuż przy zniszczonym oknie, a na podłodze spory kamień.
- Jeszcze nie wszystko mam, dopiero się urządzam. Kurator pomógł mi znaleźć pracę, jak tu wróciłem nic nie było, wszystko zwinęli i opchnęli w okolicznych lombardach, ale jakoś idzie.- wytłumaczył gospodarz. - Tylko ta z dołu żyć nie daje, ale tym razem kurwa przesadziła - zaczął relacjonować pokrzywdzony, który wyraźnie się nakręcał. Wkrótce mogło dojść do wybuchu emocji, czego podejmująca interwencję para stanowczo chciała uniknąć.
- Spokojnie, tak? Proszę dokładnie opowiedzieć co się dzieje - polecił Mikołaj.
- No odkąd tu wróciłem to ciągle jakieś docinki, a to, że za głośno zachowuje się, a to, że kradnę, rozmowy na klatce milkną jak wchodzę. Mi kiedyś siatka na kartofle pękła to co ona robi?Specjalnie do piwnicy mi je kopła, a następnego dnia sama awanturę na klatce robiła, żeby wezwać policję, inna jakaś przyjechała wtedy!  Ona zrobi wszystko, żebym ja się stąd wyniósł!
- Spokojnie, tak? - pouczył go Mikołaj znacznie podniesionym głosem.
- A to mieszkanie? - wtrąciła się Ola
- Co mieszkanie? Mam papiery,po matce dostałem jak zmarła.
- Proszę pokazać dokumenty - Mikołaj wolał wszystko skontrolować, z drugiej strony powiedział to tak by nie zostać osądzonym o kierowanie się uprzedzeniami podczas oceny sytuacji. Rybacki otworzył jedną z mniejszych szuflad i po dłuższej chwili grzebania wyjął akt własności - wszystko się zgadzało.
- Próbował pan z sąsiadką rozmawiać? - spytała Ola, nieco retorycznie. W niektórych wypadkach namawianie do tego, by samemu poszukać zgody jest dobre,ale tutaj niekoniecznie. Sam pytany też tak stwierdził i popukał się w czoło.
- Ej, ej! Taki gest można uznać za obrazę funkcjonariusza! - zaczął Mikołaj
- Dobra, spokojnie - Ola ostudziła głowy panów. - Poproszę jeszcze od pana dokument toższamości.
Sprawdzenie osoby było w tym wypadku raczej kwestią formalności - tak jak się domyślali uczestnik był wprawdzie karany, ale obecnie go nie poszukiwano.
- Dobrze, pójdziemy teraz wysłuchać drugiej strony, pod jakim numerem mieszka sąsiadka?
- Pod dwójką. - odpowiedział wzywający kierując się do wyjścia.
 - A pan gdzie? Proszę tu zaczekać - zakomenderował Mikołaj
- Co?! To nawet tego co ona powie posłuchać nie mogę?
- Proszę tu zaczekać i niczego nie ruszać. - mocniejszym tonem poparła kolegę Ola. Pan Adrian tylko machnął ręką i cicho zaklął siadając na skrawku łóżka, a funkcjonariusze wyszli. W zasadzie nie musieli pukać. We właściwych drzwiach stała już siwowłosa kobieta w kręconych włosach, białych dżinsach i różowym swetrze. Trzymała się całkiem nieźle.
- I co będziecie zamykać tego z góry? Ja zawsze mówiłam, że kryminalista kryminalistą zostanie - zaczęła wymachując rękami.
- Spokojnie. Pani sąsiad złożył na panią zażalenie - poinformowała ją Wysocka, powodując niemal teatralne zdziwienie na twarzy staruszki.
- Na mnie?
- Pan Rybacki twierdzi, że zachowuje się pani wobec niego obraźliwie, prowokuje konflikty - poparł partnerkę Mikołaj
- Ja? A jak ja szacunek do zbira mieć mam?! Co pan myśli, że parę lat to zmieni się?! Takich do getta jakieś robić powinni!
- Spokój! - wrzasnęli jednocześnie patrolowcy.
- Ty zdziro, ty siebie do getta zamknij! - do rozmowy włączył się stojący na schodach pan Rybacki oskarżycielsko celując palcem w kobietę
- Prosiliśmy, żeby został pan w mieszkaniu, tak? - cierpliwie pouczył go Mikołaj.
- Niech lepiej ona powie co z oknem mi zrobiła - odparł facet ignorując zupełnie gliniarza.
- A co ja do twojego okna bandyto mam?
- Spokój! - wrzasnęła Ola. - Ten pan - wskazała tutaj na Rybackiego - oskarża panią o wybicie szyby.
- Ja? Ja do niczego nie przyznaję się, ale całe szczęście i popieram tego kto to zrobił, należało się łachmycie - mówiła z pogardą.
- Bardzo proszę się powstrzymać od takich komentarzy - powiedziała Ola, której już ta cała akcja zaczynała działać na nerwy. Na klatce pojawiła się trzecia osoba - elegancko ubrana, szczupła blondyna w czarnej kamizelce i stylowych rurkach. Wyraźnie zaskoczona całą sytuacją.
- Kim pani jest? - zapytał Mikołaj
- Córką tej pani, Monika Mazurek. Mamo ty wybiłaś Adrianowi szybę?
- A tak, bo takich przestępców powinno się tępić. Pamiętam jeszcze zanim do więźnia poszedł, już wtedy nie podobał mi się.  Zresztą jak ty go nazywasz.... - wyrzucała z siebie słowa, nie było w niej za grosz poczucia winy.
- Adrian oddam ci za tą szybę, tylko wycofaj oskarżenie - powiedziała władczo przybyła.
- Co zrobisz?! - starsza kobieta najwyraźniej nie mogła pomieścić w głowie, że dawny przestępca mógł doznać szkody i mieć jakiekolwiek prawa.
- A wolisz na starość po przesłuchaniach się ciągać?! - spytała sugestywnie młodsza z pań. Policjanci postanowili tylko obserwować rozwój wypadków. Ze zdziwieniem patrzyli jak młodsza z przedstawicielek płci pięknej odciąga Rybackiego na bok.
- Słuchaj przez wzgląd na to co między nami kiedyś było, odpuść. Pogadam z nią, przekonam. - rozmawiali cicho. Kiedyś łączył ich romans, matka Moniki o niczym nie wiedziała - była wtedy w delegacji, zresztą historia się szybko skończyła. Potem przez długi czas mieli dobre stosunki. Mężczyzna chwilę się zastanowił, w końcu podszedł do wszystkich i zdecydował
- Rezygnuję, pani odda za szybę, sąsiadka jest ogólnie szanowana, z innymi nie chce jeszcze bardziej mieć na pieńku. - nie chciał tego, nie wierzył  dobrą wolę sąsiadki, ale Monika tak na niego spojrzała... Nadal była piękna, nadal go pociągała.
- No, ale jest pan pewny? - spytała Ola
- Proszę pamiętać, że zawsze może pan skorzystać z naszej pomocy, notatka z dzisiejszej interwencji będzie - dodał Mikołaj, gdy winna sąsiadka jak gdyby nigdy  nic wróciła do wnętrza swego domu.
- Tak, dziękuję, ale już dajmy spokój, tak będzie lepiej.
Wobec takiej decyzji po spisaniu zeznań i sprawdzeniu sąsiadki w policyjnej bazie danych nasi bohaterowie wrócili na patrol.
- Co myślisz? - spytała Ola
- Wrócimy tam, może nie dzisiaj, ale ta pani Maria, ta sąsiadka... nic nie zrozumiała.
- Moze ta córka jakoś na nią wpłynie
- Chciałbym... chociaż gdyby nie ona już mielibyśmy zatrzymaną. Swoją drogą, mają charakterki w tej rodzince.- odparł bez specjalnej wiary w możliwość zmiany kobiety, ale z uśmiechem. Swoje już widział w patrolówce. Ola zastanawiała się czy kiedyś będzie postrzegała świat podobnie jak kolega.
- A co u ciebie w ogóle ostatnio jakoś jak mówimy to tylko o mnie...pani posterunkowa.
- Ależ nic się nie dzieje panie aspirancie, nudy...
- Niee, no nie wierzę. Żadnych chłopaków.
- Żaden się nie kręci, zresztą teraz chyba tak wolę - wzruszyła ramionami.
- Dasz radę, fajna jesteś. Zresztą jak to mówią każda potwora - zaczął z szerokim uśmiechem, ale przerwała mu zrzucając jego czapeczkę do tyłu.
- Eeej
- Uważaj sobie - odparła grożąc palcem
- Szacunek do dowódcy patrolu - westchnął melodramatycznie Białach wznosząc ręce do góry.
Tymczasem zgrana ekipa strózów prawa nawet nie podejrzewała, że jest śledzona. Obecnie zielony mercedes, ale wcześniej BMK-a, prywatna karetka, taxi...Mafia nie oszczędzała na akcjach i samochodach. Młody blondyn w jasnobrązowej kamizelce, który aktualnie obserwował zespół piąty był znudzony. Wolał spuszczać  wpierdol, albo chociaż śledzić kogoś kto nie jeździ trzy razy przez te same miejsca. Jednak rozkaz to rozkaz, nawet nie chciał myśleć jaka kara by go spotkała za nieposłuszeństwo...Tyle zachodu przez jakiegoś durnia Napierskiego czy Napieralskiego. Nie dość, że nie zwrócił posłusznie za amfę, kokę i trochę innych prochów, którymi dla nich dillował to jeszcze zaczął mieć za duży jęzor i gadać z psiarnią. Jeśli foty  go nie odstraszą zemszczą się na suce, za którą teraz jechał i na konfidencie. Laska będzie ostro rżnięta, a on...lekcja historii z technik tortur podziała. Fakt, że facet siedział w pierdlu nic nie zmieniał - mają tam swoje wejścia, załatwią mu "wolność". Na samą myśl o tym co zrobią z tym pierdolonym kutasem się uśmiechnął.
Kilka dni wcześniej - późne popołudnie, okolice godziny 17:40
Ola i Mikołaj pilnowali porządku w mieście. Przed chwilą odwieźli do domu starszą kobietę z Alzheimerem, teraz na dzielnicy panował pozorny spokój. Mikołaja trochę męczyła cisza panująca w aucie, jednak jego partnerka wyraźnie miała zły dzień. Od początku służby odpowiadała jedynie półsłówkami, była zdenerwowana - jak próbował ją wypytać o co biega to tak na niego wrzasnęła, że aż prowadzony na korytarzu komendy zatrzymany się wystraszył. W milczeniu przejechali wzdłuż parkingu małej Biedronki i jakieś wyższej uczelni zawodowej, by następnie przez dłuższą chwilę oglądać drzewa i przychodnię rejonową. Gdy mijali ładnie utrzymane, jak na polskie warunki drogowe rondo odezwał się dyżurny Jacek Nowak:
- 05 do 00
- 05 zgłaszam się.
- Bójka w centrum, przy przystanku  i kioskach, tam na tych schodkach.
- 00 czy to już nie robota 04?
- Załatwiają coś w Oleśnicy, a sytuacja podobno jest ostra. Jesteście najbliżej.
- Przyjąłem, z zachowaniem szczególnej ostrożności włączam bombę, bez odbioru.
Natychmiast ruszyli - dotarcie zajęło im niecałą minutę. Z odległości wygladało to nieciekawie - dwaj uczestnicy zdarzenia okładający się pięściami przed kioskami "Ruchu" gdy tylko zobaczyli radiowóz zaczęli uciekać. Jednego schwytano i zatrzymano zagradzając mu drogę, drugi zdążył schować się w jednym z okolicznych blokowisk.Formalnie mogli dać tylko mandat za zakłócanie spokoju - nikomu nic poważnego się nie stało, ten którego schwytali miał tylko kilka otarć, siniaków i krwawiących ran - nie wyglądało poważnie, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Odwieźli go najpierw na SOR, potem do aresztu, gdyż przez awarię instalacji grzewczej Izba Wytrzeźwień nie funkcjonowała - na bójkę było za mało osób, dali tylko mandat za zakłocanie spokoju. Oczywiście sprawcy musieli ponieść też kosztu wracania do siebie pod opieką młodszego aspiranta Kobielaka. Toższamość i obrażenia drugiego z walczących miaeli już ustalić Drawska i jej partner - chociaż raczej nie było z tego sprawy karnej.
Inspektor Wysocki przeglądał dokumenty niektóre odkładając na bok - zostało mu już mało roboty, wkrótce miał wracać do domu. Nagle drzwi otworzyły się, a podinspektor Kwieciński wszedł jak do siebie denerwując komendanta.
- O co chodzi i dlaczego wchodzi pan do mojego gabinetu jak do obory? Pukanie nie jest takie trudne, nawet pan dałby radę się nauczyć - zapytał głosem z kategorii "bez kiija nie podchodź"
- Och, żeby pan wiedział, że przebywanie w tym pańskim bajzlu nie sprawia mi najmniejszej przyjemności. No, ale przychodzę tu, aby poinformować pana, że BSW formalnie rozpoczyna śledztwo w sprawie interwencji patrolu 05 numer 4769/2015
- Co dokładnie znów masz do moich ludzi?
- Są oskarżeni o nieuzasadnione użycie przemocy i nieszanowanie godności zatrzymanych - uczestników bójki sprzed kilku. Są świadkowie, będziemy sprawdzać, przesłuchiwać, dokładnie przyjrzymy się notatce z tej interwencji.
- Bzdura pewnie - żachnął się Wojciech
- Sprawdzimy - odparł jego nieproszony gość wychodząc.
-  00 zgłoś do 01
- 00 zgłaszam się.
- 00 ściągnij do mnie piątkę.

5 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Mikołaja i Oli. Fajne opowiadanie, cieszę się, że w końcu powróciłeś do pisania.
    Pozdrawiam,
    Karola

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Nie mogę doczekać się następnego, chociaż trochę się boję.
    Pozdrawiam
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) fajnie że w końcu go dodałeś : ) już nie mogę doczekać się następnego :)
    Pozdrawiam
    Olka

    OdpowiedzUsuń