- Co wy tu wyrabiacie? Cały blok pobudzicie - próbował zrugać je ostro, wyszło trochę pociesznie.
- Jej to powiedz, znowu twierdzi, że tylko się ośmieszę w tym konkursie plastycznym! - zaczęła tłumaczyć Ania.
- Spokojnie, mów trochę ciszej. A ty dlaczego jesteś niemiła dla siostry? - spytał starszej ze swoich pociech. Interwencje pod własnym dachem są najtrudniejsze, każdy szanowany policjant który ich doświadczył mówił to samo. Mikołaj nie miał czasu jednak tego rozważać, musiał wrócić do rzeczywistości.
- No sorry, ładne są te jej bazgroły, ale może w klasie czy domu. Jak ona to wrzuci na portal będzie siara!
- Nie możesz wspierać siostry? Twoje rysunki bardzo mi się podobają Aniu.
- Jesteś nieobiektywny i się nie znasz, ci się nawet te bazgroły naszego kuzyna podobały. - odparła Dominika jakby tłumaczyła coś średnio rozgarniętemu czterolatkowi. Mikołaj westchnął. Rozejrzał się po pokoju - plakaty jakiś nastoletnich piosenkarzy, na biurku zamiast książek kolorowe magazyny, wszędzie jakaś elektronika. Czuł się w tym wszystkim trochę jakoś jakiś dinozaur, w dodatku te zwyczaje...on by nawet nie dyskutował z rodzicami, a ten ton... Na szczęście miały porządek. Odkąd z nimi zamieszkał zdał sobie sprawę jak mało czasu im kiedyś poświęcał i ile Kamila miała na głowie.
- Aniu ty się nie przejmuj siostrą, a ty bądź dla niej miła. Twoje rysunki są naprawdę wyjątkowe skarbie.
- Widzisz? Jesteś głupia! - skwitowała Ania
- Nie wolno tak mówić, uspokójcie się - w tym momencie rozległ się odgłos dzwonka Dominiki, dziewczynka dostała SMS.
- Ojej, Oskar chce mnie odprowadzić! - zrelacjonowała podekscytowana.
- Co to za Oskar?
- Nie pytaj, zresztą będzie spokój, a ci o to biega, nie? - Mikołaj postanowił na razie odpuścić, ale potem podpytać o tego Oskara. Teraz jednak chłopak był mu na rękę, w końcu mężczyzna śpieszył się do pracy. Szybko zaczął robić jakieś kanapki - ostatecznie ścielenie łóżka nie ucieknie, a na śniadanko czas znaleźć trzeba, jak wiadomo z pustym bębnem ani rusz!
***
Mikołaj wyszedł przez komendę, Emilia miała zamienić jeszcze dwa słowa z kimś z sektoru dzielnicowych i zaraz do niego dołączyć. Miał nadzieję, że nie wpiszą się zbyt późno, wystarczyły mu nieprzyjemności w domu, nie chciał jeszcze wizyty u komendanta. Wysocki był w porządku, ale zbyt długich opóźnień nie mógł tolerować - w końcu on rozlicza swoich ludzi, a potem sam się musi tłumaczyć - zwłaszcza, że od czasu przeniesienia Kwiecińskiego do BSW komenda była pod "szczególnym" nadzorem. Nagle zauważył Olę wychodzącą z samochodu, zdziwił się - przecież miała być na szkoleniu. Podeszła do niego luźnym krokiem, w dżinsowej kamizelce i podobnych spodniach.
- Ale masz minę - rzuciła pogodnie i posłała mu kuksanca w bok.
- Ale...szkolenie.
- Pożegnać się przyszłam, a ty bądź tu grzeczny jak mnie nie będzie - odparła i się przytulili. Tkwili chwilę w objęciach wśród odjeżdżających radiowozów, wychodzących gliniarzy i wchodzących interesantów.
- Tylko uważaj na znajomości tam, bo wiesz, stalker, Szymon, strach pomyśleć kto będzie następny! - rzucił z bananem na twarzy.
- Eej - odparła uśmiechając się. - Czas na mnie.
Idąc do samochodu pomachała koledze.
- Ty też bądź grzeczny!
***
Dziś patrolujemy ulice Wrocławia z patrolem 05 - aspirantowi Mikołajowi Białachowi i sierżant Emilii Drawskiej przydzielona została dzielnica na obrzeżach miasta. Dużo domków jednorodzinnych, do jakichkolwiek zdarzeń dochodziło tu najczęściej w początkowym odcinku rewiru, choć raczej nigdy nie było to nic groźnego.
- Zaspany czy słabszy dzień? - spytała dziewczyna. W odpowiedzi dostała tylko zdziwione spojrzenie, więc dodała - Wiesz, żadnej ciętej riposty na odprawie, niepodobne do ciebie.
- Aaa, o to ci chodzi. Córki mnie zerwały z łóżka o świcie, uspokajać je musiałem. Matko, one ostatnio ciągle się kłócą.
- Kolejny plus bycia singielką, ale nie martw się, powinno im przejść. Też potrafiłyśmy nieźle się ściąć z siostrą.
- 05 do 00.
- 05,zgłaszam się. - zgłoszenie wzięła Emilia.
- 05, udaj się na ulicę Podhalańską 15, szamotanina. Podobno ktoś przesadził z procentami i teraz koniecznie chce wsiąść za kółko, ojciec go zatrzymuje, ale klient się rzuca. Włączcie sobie górę z zachowaniem szczególnej ostrożności.
- Jasne, udajemy się, bez odbioru.
Na miejsce dotarli dość szybko, na podjeździe przy małym domku jednorodzinnym szarpało się dwóch mężczyzn. Funkcjonariusze natychmiast podbiegli, Mikołaj odciągnął starszego pana w szarym swetrze, Emilia z kolei uniemożliwiła młodszemu wejście do niebieskiego audi.Obaj byli dość pijani, dwudziestokilkulatek w czerwonej koszuli jeszcze próbował odepchnąć od siebie policjantkę, która ostatecznie wykręciła mu ręce do tyłu.
- Spokój! - krzyknął Mikołaj. - Aspirant Białach, sierżant Drawska, KMP we Wrocławiu, co się tu dzieje?
- Co się dzieje? Najpierw tatuś ze mną pił, a teraz zachowuje się jak pierdolony konfident!
- Grzeczniej! - ostro poleciła Drawska.
- Gdzie pan w ogóle chce jechać? - Mikołaj próbował się rozeznać w sytuacji.
- Kasia rodzi, rozumiesz człowieku, rodzi! Teraz my się na pewno pogodzim, kurwa, muszę na tę pieprzoną porodówkę.
- Ty ustać w pionie, nie ustaniesz, zabijesz się debilu, wnuka mojego osierocisz! - do rozmowy włączył się drugi uczestnik zdarzenia.
- Spokój! W tym stanie nie może pan nigdzie jechać.- zakomenderował Mikołaj.
- Główno mi możecie, puszczaj kurwa! - po tych słowach funkcjonariuszka założyła agresywnemu mężczyźnie kajdanki i wsadziła go do radiowozu.
- Doigrałeś się, teraz jedziemy najpierw na izbę wytrzeźwień, potem do aresztu - oznajmiła stanowczo Drawska. W pojeździe mężczyzna zaczął płakać, Mikołaj i Emilia wymienili niepewne spojrzenia. Postanowili jeszcze nigdzie nie odwozić młodego.
- O co pokłócił się pan z partnerką? - spytała młoda sierżant.
- Dziś rano, nie podobało jej się, że nadal się kumpluję z Gracjanem, ale ja dla niej wszystko, mogę zacząć odtąd nawet cześć mu nie mówić, tylko musicie mi teraz pozwolić przy niej być. - Płacz świeżo upieczonego ojca zrobił się nadzwyczaj głośny, Emilia stwierdziła, że dobrze mu zrobi słowny kubeł zimnej wody:
- I co, myśli pan, że jak taki napruty pojedzie do zmęczonej po porodzie kobiety to rzuci się panu w ramiona? Nie było pana przy niej gdy zaczęła rodzić, człowieku oprzytomniej, weź zimny prysznic, doprowadź się trochę do ładu i wezwij taksówkę albo kogoś poproś! -
- Pan też tak uważa? - zwrócił się do aspiranta Białacha.
- Na pewno teraz nie zrobi pan zbyt dobrego wrażenie, jeśli zależy panu na kobitce radzę posłuchać mojej koleżanki.
- Synuś, idź ty pod ten prysznic, ja po Mirka zadzwonię i cię odwiezie.
- Dobra, dobra. - Chłopak postanowił posłuchać rad członków ekipy 05.
- Będzie spokój? - zapytał Mikołaj
- Będzie - Wobec takiej deklaracji Emilia zdjęła założone wcześniej kajdanki.
- Dziękuje wam - powiedział ojciec mężczyzny.
- Bardzo dobrze, że nie dał mu pan wsiąść za kierownicę - pochwalił Mikołaj.
Wobec takiego obrotu sprawy Emilia sprawdziła obu panów, a że nie byli poszukiwani policjanci ich pouczyli, spisali dane i wrócili na patrol.
- 00 do 05 - Mikołaj wywołał dyżurnego
- 00 zgłaszam.
- Zakończyliśmy interwencję, sytuacja się uspokoiła, jakby co kazaliśmy zgłaszającemu wzywać raz jeszcze.
- Przyjąłem, wracajcie na patrol, bez odbioru.
- Jak myślisz uda się temu facetowi? - spytała Emilia.
- Wiesz, nie wiem, no. Był dość mocno wstawiony.
- Dokładnie,wiesz, nie wiem czy tak łatwo zmieni się w dobrego tatusia.A ty? Od razu byłeś dobrym ojcem? - zapytała zaintrygowana
- Daj spokój, początkowo miałem gęsią skórkę gdy brałem je na ręce. - A ty nie chciałabyś mieć dzieci?
- Pewnie kiedyś fajnie by mieć taką pełną rodzinę, ale...jakoś wolę tego specjalnie nie przyśpieszać.
Oboje się roześmieli. Przejeżdżali obok ładnych domków jednorodzinnych, gdzieniegdzie przerzedzonych blokami. Sporo drzew, kilka kobiet zerkających z okna, generalnie wszystko wyglądało w porządku. Nagle dostrzegli niechlujnie ubranego mężczyznę katującego szklaną butelką psa na jednym z podwórek. Spory owczarek o złotej sierści,w kagańcu,był trzymany za szyję i piszczał niemiłosiernie. Emilia natychmiast zgłosiła interwencję własną, para policjantów podbiegła na miejsce przestępstwa.
- Zostaw tego psa! - wrzasnęła Emilia, a po chwili musiała robić unik, agresor rzucił w nią butelką od wódki, jedną z wielu, które miał w trzymanej na ziemi siatce. Drawska i Mikołaj szybko wyjęli broń, lufę skierowali w stronę kata. Napastnik zaczął się śmiać i ubliżać funkcjonariuszom, wobec tego aspirant Mikołaj oddał strzał ostrzegawczy. Rozległ się huk, czworonóg uciekł do jednego z bloków. Człowiek, który jeszcze niedawno go bił wyraźnie stracił pewność siebie, butelka wypadła mu z ręki, jeden postanowił nadal zgrywać cwaniaczka.
- W łeb se strzel... - Aspirant Białach nie dał mu dokończyć, doskoczył do sprawcy i sprawnie powalił go na ziemię. Skuł faceta, Emilia cały czas go ubezpieczała. Doprowadzili zatrzymanego do radiowozu, w trakcie przeszuaknia znaleziono przy nim sto złotych, klucze i dowód osobisty.
- 00 zgłoś do 05
- Czego potrzebujesz piątka?
- Sprawdź mi pana Mariusza Dobrowiec, zameldowany na Szmidta 5/6, początek peselu 78 04 13.
- Ok, poczekaj chwilę...Nieposzukiwany, ale obecnie jest na warunkowym, siedział za znęcanie się nad pasierbem i zniszczenie mienia.
- To długo się nie nacieszy wolnością, przyślij mi jeszcze ekopatrol, mam ciężko ranne zwierzę.
- Jasne, bez odbioru.
Mikołaj przytrzymywał klnącego sprawcę, tymczasem Emilia weszła do jednego z blokowisk. Trzęsącego się psa znalazła w kącie, miał kilka ran, po sierści spływały mu strumyczki krwi. Policjantka wybiegła i wróciła z apteczką. Szybko zapukała do jednego z mieszka, otworzył otyły mężczyzna z wąsem w kraciastej koszuli z krótkim rękawem.
- Dzień dobry, sierżant Drawska, KMP, niech pan natychmiast da mi wodę w jakieś dużej misce, głęboki talerz i szklankę - poleciła szybko.
- Ale co... - starszy pan był wyraźnie zaskoczony, jednak sierżant Drawska chciała jak najszybciej pomóc psisku:
- Migiem!
Mężczyzna za chwilę przyniósł potrzebne rzeczy i został w drzwiach, Emilia podeszła do psiska. Do talerza nalała wody by napoić stworzenie, resztę przelała do szklanki i zaczęła powoli obmywać rany. Po chwili z apteczki wyjęła bandaże i opatrunki, zaczęła możliwie najdelikatniej zajmować się stworzeniem. W trakcie udzielania mu pomocy pies ciągle się trząsł i łapczywie chłeptał wodę. Emilia trochę się denerwowała - pierwsza pomoc udzielana czworonogom nie była standardowym działaniem, ale sytuacja tego wymagała. Po opatrzeniu najgorszych ran ponownie napoiła zwierzę i oddała mężczyźnie naczynia. Kiedy zjawił się ekopatrol funkcjonariuszka przekazała jego ekipie opiekę nad owczarkiem, a sama wraz z Mikołajem odwiozła zatrzymanego do aresztu. Ze względu na to, że jest na zwolnieniu warunkowym nie trafił najpierw na izbę wytrzeźwień. Załoga 05 nie wróciła od razu na patrol, bowiem aspirant Białach musiał uzupełnić magazynek, spisano też notatki. Idąc korytarzem zaczęli rozmawiać:
- Tak zwierzę skatować, bo jakoś obudziło pijaka, takiemu to jaja bym... - wzburzenie sierżant Drawskiej musiało znaleźć gdzieś ujście.
- Spokojnie - zduminoy Mikołaj pokręcił głową - A co ty tak długo u tego Jacka robiłaś?
- AAA to, zarywać Jacus próbował - dziewczyna się roześmiała.
- No, czyli nowa para na komendzie? - zapytał zabawnie Mikołaj, jego koleżanka pokręciła głową.
- On jest fajny, ale jako kumpel. Chociaż niebanalną ma bajerę
***
Funkcjonariusze powrócili do patrolowania ulic Wrocławia. Niezwykle szybko otrzymali kolejne zgłoszenie:
- 05, zgłoś do 00.
- 05 zgłaszam się.
- 05 udaj się na Podhalańską, przy przystanku autobusowym. Gapowicz.
- Jasne, jedziemy.
Powierzony im rejon był mały, szybko dotarli na miejsce. Pod wiatą młoda konduktorka, o blond włosach spiętych w kucyk czekała z przestraszonym chłopakiem, na około był maksymalnie po dwudziestce, w kolorowej koszuli, dresowych spodniach.
- Dzień Dobry, aspirant Białach. - przedstawił się Mikołaj
- Sierżant Drawska, KMP, dzień dobry - dodała jego partnerka.
- Proszę podać mi pana dane, a pani niech się wylegitymuje koleżance.
- Andrzej Małek, jestem zameldowany na Wilczej 34, jechałem do kumpla.
- Początek pana peselu? - spytał dowódca patrolu.
- 94 07 12.
- Spkojnie, dlaczego pan się tak denerwuje? - spytała Emilia, mężczyzna nie był poszukiwany.
- No, tą sytuacją.
- Mandaty się zdarzają, ma pan jakąś trudniejszą sytuację materialną? - zapytał Mikołaj.
- W ogóle dlaczego nie podał pan tej pani danych osobowych? - chciała wiedzieć Emilia.
- Myślałem, że nie dostanę może tego mandatu, a potem kobieta chciała koniecznie państwa wezwać - Chłopak spuścił głowę, wzrok jakim darzył go Mikołaj był badawczy. Po wystawieniu mandatu przez kontrolerkę funkcjonariusze zgłosili przerwę.
***
Emilia i Mikołaj wcinali kebaby w radiowozie, przed jedną z małych knajpek.
- Patrz, niby taka spokojna dzielnica, a tu tyle roboty - powiedziała dziewczyna.
- Ale chociaż kebaby dobre - odparł jej partner i oboje się roześmieli.
- Spoko jest, a powiedz mi Ola to jadła z tobą te hotdogi? Wydaje się taka szczupła, normalnie czasem jej zazdroszczę.
- Obie wyglądacie świetnie - pokrzepił ją Mikołaj - A Ola jadła, aż jej się uszy trzęsły.
- To chociaż wiaterek miałeś - rzuciła ze śmiechem Emilia.
***
- Dzięki za dziś - rzuciła Emilia i wyszła w czarnych rurkach i bluzie z panterką. Mikołaj miał już wychodzić, gdy zadzwoniła do niego Ola. W końcu jakiś przyjemny akcent tego męczącego dnia. Odebrał.
- Cześć Ola, jak tam?
- W porządku, pokój nawe fajny, jeden chłopak też nawet fajny.
- Co ja ci rano mówiłem?
- Ooj przestań.
- No dobra, a to szkolenie zaczęło się już?
W następnej części:
Narkotyki znalezione przy złodzieju sklepowym.
Kret w KMP. Który z policjantów po cichu współpracuje z przestępcami?
Nowy szef Artura Kownackiego przyczyną kłopotów rodzinnych.
To było takie słodkie jak Ola się przytuliła do Mikołaja :-)
OdpowiedzUsuńA ogólnie cały rozdział wspaniały. Masz talent
Pozdrawiam i weny życzę
Nadia
Bardzo przyjemnie się czytało, jednak trochę za dużo pracy, prosimy o więcej życia prywatnego. Btw. Widzę że mamy praktycznie ten samym początek :P
OdpowiedzUsuńNo i mam pytanie. Mógłbyś mi pomóc i powiedzieć gdzie w Rozdziale I u mnie jest mieszkanie czasu?
UsuńWiem, że powinnam napisać to u siebie, ale raczej tutaj przeczytasz szybciej.
OdpowiedzUsuńNapisałeś że ,,nie kupujesz" świeczek na stole i zostania na noc. Co do świeczek, masz racje, więc usunełam to zdanie. Ale co do zostania na noc, nie widzę problemu, aby przyjaciele spali w jednym mieszkaniu :P Pozdrawiam